Czyżby? Tak, tak właśnie chcę i potrzebuję. Dziękuję Nitya Patrycja Pruchnik.
Dziś wylosowałam sobie kartę do medytacji (od Patrycji) na ten tydzień. I co widzę: “Nigdy nie będzie lepiej. W tym właśnie jest Spokój.”
Może dla niektórych wydaje się niedorzeczne, przynajmniej na pierwszy rzut rozumu, ale ze mną tak mocno rezonuje, że postanowiłam się podzielić z Wami moimi przemyśleniami.
Dawno temu sama uczyłam specjalnych pytań, typu: jak może być jeszcze lepiej, co najlepszego mogę dla siebie zrobić, jak najlepiej mogę to zakończyć, jak pięknie dzisiaj jest? I tak dalej. Takie pytania sugerują odpowiedź, zawsze pozytywną. I pewnie część z tych pytań jest ok i może wzmocnić, może czasem sztucznie i powierzchownie, ale to też czasem potrzebne. Zastanówmy się nad tym konkretnym: jak może być jeszcze lepiej? I zestawmy:
Nigdy nie będzie lepiej vs Jak może być jeszcze lepiej.
Często czekamy na COŚ. COŚ wyjątkowego, lepszego, ładniejszego, doskonalszego, nowszego, nowoczesnego, zdrowszego … . Czy nie zapędza nas to w kozi róg? Wyzwala oczekiwania, które są wynikiem pożądań i pragnień. Jest szkoła, że to pragnienia trzymają nas przy życiu. Trzymają czy powodują, że tracimy życie? Rzucam tak luźno, żeby każda z nas mogła się zastanowić, jak w naszym wnętrzu to wybrzmiewa i co się zadziewa, jakie emocje się rodzą.
Dla przykładu. Jeśli dążymy do zdrowszego stylu życia, to czy dążenie to nas wyzwala, uzdrawia, wzmacnia czy też osłabia, powoduje, że wpadamy w samobiczowanie, kata, ofiarę, a może bycie lepszą, na czasie, mądrzejszą od innych.
Z jednej strony dlaczego nie miałybyśmy dążyć do lepszego, zdrowszego, ładniejszego? Z drugiej dlaczego to robimy? I co nam ucieka, umyka w tym czasie, kiedy próbujemy zmienić życie na lepsze.
Z mojego punktu ucieka nam tu i teraz. Większość tych fajnych i wydawałoby się dobrych dla nas działań, to podpięcie pod ideologie ziemskiego systemu życia. Nie potrafimy dostrzec tej chwili, tego życia które się żyje właśnie, często podświadomie oceniając je i nie akceptując, skoro chcemy ulepszać. A jeśli jesteś perfekcjonistką i masz na dodatek na wyposażeniu programy niewystarczającej albo za mało kochanej, zauważanej – a te raczej większość ludzi ma, to wtedy dopiero zaczyna się jazda. Jeszcze mogłabym lepiej, szybciej, perfekcyjniej, doskonalej.
I jest różnica pomiędzy dążeniem do zdrowszego, lepszego życia a życia, które potrzebuje nasza dusza. Te pierwsze zwykle jest z ego a drugie z głębi potrzeb duszy. Tylko co jest lepsze ego czy dusza? Ego/dusza może przerabia przywiązanie do życia, chcemy długo żyć, wypieramy śmierć, degradujemy i stawiamy ją poniżej życia. Zaprzeczamy jednemu z podstawowych praw, prawu życia i śmierci. Jeśli z tego powodu dbamy o zdrowie, to taka pobudka oznacza utratę i ciągłe powtarzanie doświadczenia. Każde przywiązanie będzie się ciągnąć za nami w nieskończoność. Dusza przyszła coś przeżyć, doświadczyć. Ale czemu? Pewnie temu, że nie zaliczyła danej lekcji. I nie mając świadomości tego, co się wydarza, możemy zapętlić się w koło Samsary czy dzień Świstaka (różnie to można nazwać). Będziemy ciągle powtarzać to samo doświadczenie, tylko w różnych odsłonach, sceneriach i w innej obsadzie aktorskiej. W każdym razie dla mnie to duża sprawa, to dzisiejsze odkrycie. NIGDY NIE BĘDZIE LEPIEJ. Usadza mnie to w tym co JEST, w świadomości wszechrzeczy, wszechdziałań, wszechmyśli czy wszechemocji. Daje możliwość doświadczania i patrzenia bez oceny, pragnień, pożądań, programów czy schematów ziemskich. A to z kolei zostawia w moim ciele i aurze mnóstwo energii, którą traciłam na ulepszanie siebie i życia, nie daj boże kogoś . I wtedy nie muszę już tak dbać o zdrowsze i lepsze życie, bo one takie się staje właśnie. I to dzięki nie dążeniu do lepszego, a pozostaniu w tym jak jest, bez oceny i ulepszeń. Więcej energii, więcej spokoju równa się “lepsze” życie.
Co nie oznacza, że mam nie wymienić kosza na śmieci w łazience na nowy. Robię to, ale pomijając oprogramowanie – tak w skrócie, czyli na przykład pokazanie teściowej czy koleżance, że mam taki ładny i jestem taka fajna i zaradna i jestem taka wystarczająca i lepsza (ten nowy przecież jest lepszy niż ten stary). Mało tego mogę się nasycać oglądając i wybierając taki kosz. Miałam tak wyraźne wglądy podczas remontu łazienki w to, kiedy traciłam energię a kiedy mnie to nasycało. Nasycałam się wtedy, gdy wchodziłam właśnie w ten Spokój i nie chciałam ulepszać z oprogramowania, pędu do … . Dziękuję za to i błogosławię tę uważność i mądrość w sobie.
…….
…….
Teraz taka chwila konsternacji: a czy ja się nie usprawiedliwiam inteligentnie, czujnie, sprytnie i wyrachowanie. No właśnie to jest ten moment, kiedy uświadomiłam sobie, że to jest moje dążenie do perfekcji w świadomości, do ulepszania świadomości. Widzę, przyjmuję, akceptuję i szanuję tę część siebie. Pomyślałam sobie w tej chwili: może kiedyś dojdę do tego, aby nie ulepszać tak totalnie – jak pójdę do lasu, tam gdzie nic nie trzeba ulepszać. No … ale tam przecież też czasem trzeba szałas odnowić hahhaha. Także wewnętrzne pobudki i intencje, ale takie czyste i uświadomione są najważniejsze dla mnie na ten moment. Czyste i uświadomione – z podkreśleniem NA TEN MOMENT.
W każdym razie oznajmiam dziś głośno, wyraźnie, z mocą i otwartym sercem do Uniwersum: Nigdy nie będzie lepiej. W tym właśnie jest Spokój.